hmm, czytajac niektore wypowiedzi dotyczace wczorajszego finalu zastanawiam sie czy ten sam mecz ogladauem

po pierwsze - w zadnym fragmencie spotkania nie zauwazyuem jakichkolwiek oznak zmeczenia czy przemeczenia federera, po drugie - przy calym szacunku dla corii to pierwszego seta nie on wygrau tylko szwajcar przegrau. fedowi czasem zdarzaja sie mecze, w ktorych zasypia na starcie, robiac mnostwo niewymuszonych bledow w 1. secie (vide mecz z hewittem na AO czy z lopezem w dubaiu). w minionym tygodniu roger pokazau, ze jest praktycznie poza zasiegiem innych tenisistow, o ile oczywiscie jest w formie i odpowiednio zmotywowany. nie znaczy to jednak, ze musi wygrac RG, choc bedzie glownym faworytem. moim zdaniem szyki moga mu pokrzyzowac ewentualnie: ferrero, safin, moya, coria, robredo.
jcf - niewykluczone, ze szykuje sie wuasnie na ten turniej, safin - bardzo solidna 1. czesc sezonu, a RG jest dla niego priorytetem, moya - jedyny procz corii, ktory nawiazau walke z rogerem, coria - mimo wielu zwyciestw w tym sezonie to wciaz jeszcze nie jest guillermo z ubieglego sezonu, niewiele mu brakuje, ale jednak, robredo - to moj czarny kon, choc chyba jednak nie na zwyciestwo w calym turnieju.
zadnemu z pozostalych wymienianych jak nalbandian, costa, canas, massu czy agassi nie daje zadnych szans, no moze prawie zadnych bo to w koncu tylko tenis
co do kobiet to zdaje sie, ze panie maja duzo szczescia bo obie belgijki dalekie od dobrej formy fizycznej. jesli nie one to chyba ktos z pary capriati, momo bo nie chce mi sie wierzyc, zeby ktoras z siostr williams byua w stanie.
to fszysko czywiscie tylko moje zdanie i nikt nie musi sie z nim zgadzac
pzdr