ja do tego szanownego grona doliczyl bym chocby calleriego , wszyscy pamiętamy , jego "wyczyn" w meczu z koubkiem z sopotu. Gdzie zdaje się prowadził 6:0 5:0 czy coś i wrąbał w seta

a później , jakby mało się jeszcze dorobił(jakiś kumpel z argentyny pewnie za późno na niego pocisnoł gotówką

) , w 3 secie podobna historia też chyba było z 5:1 i znowu wtopiony set

. I nie mówcie że to jest normalne , bo to jest chore
