Sędzia uciekający do lasu, a za nim biegnący kibice z siekierami i nożami - tak wyglądało zakończenie piłkarskiego meczu Omladinac - Capljina (1-1) w 14. kolejce pierwszej ligi Bośni i Hercegowiny.
- Pokonałem w lesie około dwóch kilometrów. Dobiegłem do jakiegoś domu; jego właściciel zgodził się mi pomóc i schował w szopie. Natomiast goniącej mnie grupie kilkudziesięciu osób wskazał zły kierunek ucieczki.
Już po przyjeździe na stadion Omladinca miejscowi działacze, na czele z dyrektorem klubu Kamberoviciem, dali mi do zrozumienia, że byłoby fatalnie, gdyby ich zespół przegrał. Na początku meczu groził mi jeden z zawodników klubu z Mionicy - wspomniał sędzia główny