Wywiad z Bekdasem z 2003 roku, próbował.
- Nie poczuwa się pan do odpowiedzialności za to, że Pogoń jest bankrutem?
- W żadnej mierze. To wina tylko i wyłącznie miasta i jego niespełnionych obietnic. Przypominam, że to nie ja chciałem przyjść do Szczecina. Do waszego miasta zostałem zaproszony przez pana Mariana Jurczyka. Były plany budowy wspaniałego centrum wokół stadionu Pogoni. Coś by wreszcie tam powstało. A tak ziemia w centrum miasta wciąż leży odłogiem. Wstyd dla miasta. W Warszawie nikt nie robił mi problemów z inwestycjami. Niebawem oddamy centrum handlowo-rekreacyjne przy Alejach Jerozolimskich. Na ostatnim piętrze jest centrum gier i wesołe miasteczko. A w Szczeciniw wokół stadionu porastają chwasty.
- Ile pieniędzy zainwestował pan w Pogoń?
- To była nie tylko droga, ale i ogromnie nerwowa zabawa. Ile ja zdrowia straciłem w utarczkach z tymi urzędnikami! O pieniądzach już nie wspominam. Jestem bowiem przekonany, że wszystkie poniesione nakłady zostaną mi zwrócone decyzją sądu polubownego. Razem z Lesem Gondorem domagamy się prawie 40 mln złotych. Spółka Mat Trade, którą sprzedałem Gondorowi, na pewno wygra proces. Gondor jest mi jeszcze winny 16 mln złotych. O swoje jestem spokojny. Nie wiem tylko skąd gmina weźmie na to pieniądze.
- W Szczecinie powstaje Pogoń Nowa, która być może zacznie grać w IV lidze.
- Słyszałem, że w 2015 roku ma zdobyć tytuł mistrza Polski. Szkoda, że wielu z nas tego może nie dożyć. A ten tytuł Pogoń mogła już przecież mieć zdobyty! W Szczecinie byłaby wielka piłka. Ale miasto nie chciało tego. Pytam się skąd nowy klub będzie miał pieniądze na grę w kolejnych ligach. Przypominam, że walka o czołowe miejsca w I lidze kosztuje teraz minimum 15 mln zł. Ze sklepików i datków kibiców nie ma szans uzbierać takiej kwoty. Ale życzę powodzenia. Ja w Pogoń już nie zainwestuję.