Zeby ogarnac co sie wydarzylo w meczu Makarova/Vesnina - Stosur/Zhang trzeba naprawde mocno usiasc w fotelu. Akurat wybralem ten mecz do ogladania, wiec wiem co sie wydarzylo. Juz sie z wami tym dziele (niczym czopek!).
Pierwszy set to *2-1 dla faworytek (Makarova/Vesnina) i z tego zrobilo sie *2-5, pozniej 3-6. Set jak set - u kobiet taka sytuacja to czasami norma.
Drugi set rozpoczal sie od utrzymania serwisu przez 3 gemy, w 4 faworytki przelamaly i zrobilo sie *3-1. No i jezeli ktos sadzi, ze wygraly gladko tego seta to nic bardziej mylnego. Stosur i Zhang zaczely grac na przestrzeni kilku gemow tak nieprawdopodobne pilki, woleje, forhendy, bekhendy i wszystkie mozliwe uderzenia, ze zrobilo sie *5-4 *40-15 na ich korzysc przy serwisie Stosur. Wygraly gema, seta i caly mecz? Nic bardziej mylnego! Zrobilo sie *5-6 *40-40 i Zhang zagrala takiego polwoleja, jakiego ja nie widzialem nawet w wykonaniu Federera nigdy. No i zrobil sie tie break. Pierwsze szesc punktow to nuda, nic wielkiego, jakies minibrejki i 3-3. No i tutaj dopiero zaczela sie prawdziwa komedia. Z 3-3 zrobilo sie momentalnie 6-3 i ponownie dwa serwisy Stosur. Zamknely mecz? Wykorzystaly ktoras z trzech kolejnych pilek meczowych? Nic bardziej mylnego. Z 6-3 zrobilo sie 6-8 (plaski return Vesniny przy setowej) i Makarova/Vesnina wykaraskaly sie z tych klopotow.
Trzeci set trwa.