Gość przyszedł na targ w celu zakupienia owoców. I tak się rozgląda i widzi jeden stragan, który prowadził Chińczyk, ale nikt u niego nie kupował, więc facet z lekką dozą nieśmiałości tak się kręcił koło tego straganu i kręcił... W końcu Chińczyk go przyuważył, jak tak krąży i z uśmiechem na twarzy, wykrzykuje:
- Cio podać?! Cio podać?!
A facet: - A bo ja chciałbym kupić pomarańczy...
Na co Chińczyk pokazuje mu, żeby zaczekał, odwraca się i cośtam majtruje chwilę, po czym podaje mu... jabłko.
- Ale to jest przecież jabłko, a nie pomarańcza - mówi gość i już chce odchodzić wkurzony. Na co Chińczyk:
- Skośtować! Skośtować! - facet gryzie i faktycznie, czuje smak pomarańczy... Z lekka skonfudowany, mówi do spredawcy, że jeszcze by chciał kilo bananów. Na co Chińczyk znowu się obraca i znowu coś tam wyczynia tajemniczego, po czym odwraca się do klienta i znowu podaje mu jabłko...
- Ale to jest jabłko znowu! - A Chińczyk: - Skośtować! Skośtować!
Facet robi gryza, i tym razem czuje smak banana. "Niesamowite!" myśli sobie i postanowił cwanie podejść Chińczyka i mówi mu:
- Bo ja to chciałby jeszcze kupić taki owoc, który smakuje jak cipka... - i ku swojemu zdziwieniu obserwuje Chińczyka, który niezrażony poraz kolejny odwraca się odczyniając swoje czary, po czym podaje mu oczywiście jabłko. Facet wgryza się w miąższ, po czym potwornie się krzywiąc, wykrztusza:
- Ale to smakuje jak gówno! Na co Chińczyk:
- Odwrócić! Odwrócić...!
hahahahah, ale sie kurwa usmiałem, ja pierdole