"Odnośnie spojrzenia rosyjskiego na ostatnie wyjazdy polskich ekip w pucharach, to moim zdaniem bardzo rozsądny i trafny artykuł dość znanej na scenie rosyjskiej postaci - Andrieja Małosołowa z CSKA Moskwa, znanego też wielu polskim kibicom z prowadzonego niegdyś bloga. Jedno trzeba przyznać, zawsze starał się pisać obiektywnie o naszej scenie. I mam wrażenie, że jest tak również tym razem. Tłumaczenie nie jest dosłowne ale sens myślę w 100% zachowany.
https://www.facebook.com/a.malosolov...94328200706559Dobra zabawa i trochę szydery ze strony emeryta na temat tego, co wydarzyło się dzisiaj i wczoraj w Kijowie w przeddzień meczu Ligi Europy Zaria Ługańsk - Legia Warszawa.
W Kijowie odbyła się seria wystąpień fanów polskich i ukraińskich, które można opisać jednym słowem - stary dobry old school! Charakteryzujący się mieszanką stylów polskiego, angielskiego, rosyjskiego i ukraińskiego. Najważniejsze jednak że wydarzyło się coś, co wydawało się już zostało zapomniane i pogrzebane.I jak wiele ekip powinno sobie zadać pytanie czy lepszy "las" czy TAKIE "miasto"?
Wydarzenia między fanami obu drużyn wyraźnie pokazały że jeśli tylko są chęci i wola, wszystko co generuje w sobie subkultura fanatyków może się zdarzyć i to bez zbędnego rozgłosu. Pomimo restrykcji, podsłuchów i innych czynników, których zazwyczaj się używa jako wymówek
Jest jeszcze jeden czynnik, dzięki któremu wszystkie te wydarzenia w centrum miasta się odbyły - organy ścigania Ukrainy są na tak żałosnym i opłakanym poziomie, że nie są w stanie ani rozgonić uczestników takich wydarzeń, ani im zapobiec, a nawet nie są w stanie chronić samych siebie, nie mówiąc już o tym aby chronić władzę. Choć jest czarno, choć jest czerwono, chociaż Awakow ubrał ukraińskich policjantów w nowe lateksowe mundurki kompleks post-majdanowej hańby będzie prześladować ich przez długi czas.
Twierdzę że rosyjski OMON, włoscy Carabinieri, polskie czy niemieckie oddziały specjalne w podobnym przypadku połapałyby Polaków nawet nie na odległych trasach prowadzących do stadionu, ale już na wjeździe do innego kraju, a już na pewno niemożliwe byłyby wydarzenia tego typu na centralnym placu stolicy. To jednak Polaków niewiele obchodzi.
Zgodą mojego CSKA Moskwa jest łódzki Widzew ale nie mogę wyjść z podziwu dla legionistów. Oni przyjechali nie tylko do innego miasta ale do wrogiego miasta i w tym miejskim spotkaniu byli górą. Ba, jeszcze następnego dnia ruszyli w miasto, w barwach i na biało, jak przystało PRAWDZIWYM fanatykom dla których honor i oddanie klubowi jest droższe niż wszystko inne.
Kijowa nie będę trollował. Obiektywnie, Dynamo też się zachowało. Wyszło do przeciwnika, na którego nie każda rosyjska ekipa by wyszła, którego boją się w Europie i który jest jednym z najsilniejszych w tej Europie. I za to trzeba ich cenić.
Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że Legia odniosła całkowite zwycięstwo, żadnego "ale" nie ma i nie może go być. Bo raz, jeśli w twoim mieście, w przeddzień parady Dnia Zwycięstwa czy jak mu tam, w centrum miasta, na Majdanie, kilkusetosobowy tłum skanduje "j-e-b-a-ć UPA i Banderę" i nic się nie dzieje, to jest to absolutna porażka. Zwłaszcza, gdy wszystko to ma w tle konkretną relację między politykami obu krajów, kiedy Polska wyraźnie próbuje przejąć patronat nad europejskim projektem Poroszenki.
Aby nikt mnie tradycyjnie nie oskarżył o stronniczość, uważam że wydarzenia przed meczem CSKA Moskwa - Anżi Machaczkała to również kompletna klęska naszej ekipy. Wybaczcie jeśli coś powiedziałem coś nie tak ale za moich czasów na naszym terytorium nie było miejsca do popisu dla innych ekip, szczególnie tych z gatunku śmiesznych.
Znamienne, że Dynamo Kijów i inne ukraińskie ekipy razem i brawurowo zbierały się na słabe i nieliczne przyjezdne ekipy francuskie, duńskie, hiszpańskie i inne europejskie i dość brutalnie, z użyciem sprzetu lały ich w Kijowie. Ale juz przy silnym przeciwniku, dwa razy Legii i raz Ruchowi, juz tak radośnie i w sposób skoordynowany, działać nie potrafili.
Ktoś powie, że już minęło półtora roku od czasu jak ukraińskie ekipy zawarły rozejm i nie walczą ze sobą. Ktoś inny, ze ktoś tam walczy w ATO. Ale co to Polaków ma obchodzić?
Wydarzenia w Kijowie, na równi z superekstremalnym wyjazdem Lecha Poznań do wrogiego Sarajewa wyniosły wszystko, co nazywamy nowoczesnym "okołofutbol-em" na nowy wysoki poziom. Chociaż właściwie niczego nowego nie odkryto.Po prostu przypomnieli o starym, dobrym stylu. "