Każdy ma prawo mieć swoje wizje, sympatyzować i "wielbić" drużyny ze Wschodu, czy Zachodu. I love NHL bez wyjątku czy to jest wschód, czy zachód, czy to jest Colorado, czy też słaby w tym sezonie Pittsburgh. Nie jest ważne dla mnie kto gra w jakim klubie i czy jest super strzelcem czy typowym "mordobijcą"- bo bez takich graczy na mecze przychodzili by tylko Mormoni i absolwenci "szkółek niedzielnych". To jest hazard i tu trzeba kierować się ,albo "nosem", albo zawierzyć statystyce.
W tym sezonie (o ile dobrze policzyłem) w meczach na Wschodzie drużyny ze Wschodu uzyskały takie oto rezultaty w pojedynkach z Zachodem:
40 win, 9 win po OT, 10 remisów, 9 porażek po OT i 37 porażek w regulaminowym czasie gry strzelając w tym czasie 266 bramek, a tracąc 270.
Na zachodzie było tak:
41 zwycięstw, 9 win po OT, 14 remisów, 5 porażek po OT i 31 przegranych hokeistów z Zachodu. Bramki 284:255
Są dywizje,kluby które wyjątkowo "psują" statystyki Konferencji i kierowanie się ilością win nie jest najlepszym pomysłem, bo to i tak nie oddaje rzeczywistych możliwości poszczególnych Konferencji.
Dla mnie sprawa jest jasna - grają tylko o prestiż, a z racji tego, że Zachód strzelił więcej bramek zarówno na wyjeździe jak i u siebie, więc gram na zwycięstwo ZACHODU!

al: