Taki problem mam. Moja matka wziela rok temu kredyt w Lukas Banku 5000 zł, jednak oddała całosc kredytu czyli 5000 zł po 25 dniach od daty wziecia kredytu i myslala ze sprawa jest zamknieta. Wczoraj przyszlo pismo z tego banku z testem typu "Dokonana przez Panią ostatnia wplata nie byla kwota zamykajaca kredyt na dzien jej zaksiegowania tj. 30-01-06. Wymagana na ten dzien kwota byla wyzsza o 1921,86 zł" No i kazą zaplacic 1921 zł nie wiadomo tak naprawde za co? Oprocentowanie roczne takiego kredytu wynosi od 7.5 do 14.5 % wg ich strony na internecie, wiec jakim cudem gdy splacila calosc kredytu po 25 dniach, po roku przychodzi jakies pismo kazace zaplacic 40% tej sumy? Najgorsze ze gdy splacila ten kredyt to wyrzucila umowe z nimi uznajac sprawe za zamknieta i szczegolow dokladnych nie znam. O co w tym chodzi, czy jest to mozliwe, czy to jakas pomylka? Ktos cos wie na ten temat jak to sie odbywa i czy na logike jest to mozliwe? Dzieki za odpowiedzi