Napiszę tutaj ostro o Gilu i nawet mi nie wyjeżdżać, że przeklinam

Gil zagrał jak piz da

w 1 secie. Zamiast grać swojej kątowej gry, celować w linię, rozrzucać De La Navę to ten przebijał przez środek kortu typowe wystawki. Prowadził *2-1, wszak 15-30, ale początek po wznowieniu gier znowu zagrał jak ostatni leszcz. z 2-1 na 3-5* i De La Nava nerwy i na sucho odłamanie. W TB 4-1 dla Hiszpana i kolejne 6 piłek dla Gila. Od 3-5* Gil zaczął walczyć. Miał doping od nas, ale co z tego... początek 3 seta i znowu strata przełamania. Co innego, że De La Nava miał w tym okresie mnóstwo szczęścia, Gil gonił go po korcie, ale Munoz biegał do wszystkiego i odgrywał balony pod koniec linii. W drugą stronę zabrakło tego szczęścia. Szczególnie pierwsza piłka w ostatnim gemie meczu - Gil przepięknie rozprowadził rywala, a ten z ledwością odegrał wielkiego balona tak, że tuż przed linią spadła piłka, Gil nie ma kończącego uderzenia i odebrał niezbyt mocno co De La Nava już wykorzystał i na sucho wygrał gema kończącego meczu. Gil powinien dostać cegłą w głowę za 1 set tego meczu.