Wall Street doświadczył najgorszego tygodnia od 68 lat - tj. od sierpnia
1933 r tj. od tzw depresji - Dow Jones zakończył tydzień 14% spadkiem.
Nasdaq Composite z kolei stracił w tygodniu 16 % a od szczytu w marcu już
72% - był to najgorszy tydzień w historii tej elektronicznej giełdy.
Amerykanie przygotowują się nie tylko do wojny ale i do recesji. Ekonomiści
z Wall Street zgadzają się co do tego że gospodarka USA znalazła się już w
niej. Stało się tak w nastepstwie pęknięcia spekulacyjnego balona
giełdowego - a katalizatorem który ostatecznie pogrążył gospodarkę był atak
terrorystyczny na WTC i Pentagon. "USA jest w recesji" - tak uważa 24
spośród 25 ankietowanych. W końcu czerwca zagrożenie takie widziała tylko
trzecia część ankietowanych. Wtedy dominowały na Wall Street opinie że
gospodarka USA powróci na drogę rozwoju w IV kw. b.r -teraz powszechny
jest pogląd że nastapi to dopiero w II kw. 2002. Analitycy spodziewają się
że FED w dalszym ciągu będzie starał się pobudzić gospodarkę obniżkami stóp.
Najbliższa dziewiąta z kolei - o 0,5%- spodziewna jest na posiedzeniu FED 2
października.
Z giełd USA "wyparowało" w trakcie 5 sesji $1,4bln. Ale inwestorzy mniej
martwią się realną wartość strat lecz o fakt że atak "uderzył" w zaufanie
konsumentów co spowoduje oczywisty wpływ na wydatki ludności - a to z kolei
przełoży się na mniejsze zyski firm oraz rosnące bezrobocie. Od 11 września
tj. od dnia ataku korporacje USA ogłosiły zwolnienia 115.000 pracowników, są
to głównie linie lotnicze, przemysł związany z nimi oraz turystyką - ale
również przezywający od dawna duże problemy sektor technologiczny. Firmy
ograniczają produkcję - producenci samochodów, przemysł stalowy, chemiczny,
papierniczy ogłaszają przy tym ostrzeżenia o mniejszych spodziewanych
zyskach w najbliższym okresie. Wielkie sieci detaliczne zmniejszają ilość
zamówionego towaru. Niektórzy ekonomiści prognozują że bezrobocie które w
ciągu 2 ostatnich miesięcy wzrosło do 4,9% we wrześniu osiągnie aż 7% na
wiosnę. Każdy procentowy wzrost stopy bezrobocia oznacza kolejne 1,4 mln
Amerykanów bez pracy. National Association of Business Economists, który
zaledwie 10 dni temu przewidywał zwrot w gospodarce USA zrewidował
prognozę - nastapi on nie wcześniej niż za 6 m-cy a wzrost w całym roku
2002 będzie anemiczny.
Na przekór głębokim spadkom na rekordowym wolumenie w trakcie całego
tygodnia mało było oznak paniki charakteryzujących tzw. "dni kapitulacji" a
kończące rynki niedźwiedzia ,określane przez Amerykanów jako "rzut
ręcznikiem" - sygnalizujące zwrot na rynku. Długoterminowi inwestorzy
kupowali - ale towarzyszyła temu ciężka, zmasowana wyprzedaż. Nie było tez-
jak spodziewano się w piątek- wielkiej ilości sprzedaży wynikłych z
nieuzupełnionych "margin calls'. Wielu inwestorów czeka ze sprzedażą -
najczęściej spotykaną rekomendacją słyszana w ciągu tygodnia było "nie
sprzedawaj". Dominuje w związku z tym wśród nich zdziwienie takim rozwojem
wydarzeń i rozgoryczenie - ale i nadzieja że nastapi punkt zwrotny na rynku
.Potencjalni kupujący zaś są niepewni i przestraszeni rozwojem wydarzeń i
wolą z boku obserwować rynek. Analitycy nazywają takie zachowanie "strajkiem
kupujących". Wielką rolę wśród sprzedawców odgrywają fundusze inwestycyjne.
Inwestorzy tylko w ciągu trzech ostatnich dni kończących tydzień umorzyli
jednostki w funduszach akcji warte $9mld. Nie ma w tym nic dziwnego-
fundusze inwestycyjne notują najgorsze wyniki w historii z przeciętną
tegoroczną stratą wynoszącą 25,7% która przewyższa dotychczasowy najgorszy
wynik -24,9% z roku 1974.Sprzedają też hedge funds, towarzystwa
ubezpieczeniowe -menadżerowie pragną część aktywów przenieść w
bezpieczniejsze inwestycje jak choćby krótkoterminowe bony skarbowe.
Rentowność 2,5, i 10-letnich spadła do niewidzianych od lat poziomów wraz ze
wzrostem ceny. Wydaje się więc że inwestorzy indywidualni kolejny raz
zostali oszukani a ci którzy nakłaniali ich do trzymania akcji- wykorzystali
powyższe do skrócenia swoich portfeli. Jeśli tak jest - trudno liczyć aby
instytucjonalny kapitał szybko powrócił na rynek.
Choć emocje sięgają szczytu a ceny akcji jawią się jako okazyjne- wielu
analityków nie uważa sprzedaży za nieracjonalną - Charles Pradilla, chief
investment strategist w S.G. Cowen & Co uważa że przecena cen akcji jest
uzasadniona bo obrazuje oczekiwane zmniejszenie zysków przez nastepne 18
miesięcy oraz wyższe niż kiedykolwiek ryzyko posiadania akcji.. Uważa on że
ceny mogą jeszcze spaść 5 do 10% zanim nastąpi zwrot na rynku- dopiero w
grudniu lub wręcz z początkiem 2002 - zwrot dyskontujący oczekiwane
najwczesniej w II kw. 2002 ożywienie gospodarcze.
``Nie możemy czynić historycznych porównań. Rynek jest wyprzedany ale
"dobre" czy też "złe" ceny akcji to czysty subiektywizm - a czynnik który to
określa jest nieuchwytny. Pozwólmy rynkowi iść swoim kursem.'' -mówi Richard
Cripps, chief market strategist at Legg Mason Wood Walker. `
` Wszędzie są spadające noże " to wypowiedź Dirka van Dijk, zarządzającego
w C.H Dean & Associates. ``Kto pragnie kroczyć wprost pod nadjeżdżający
pociąg"? W poniedziałek próbowaliśmy kupna. Byliśmy niepoważni.."
Wydaje się więc że rynek pozostanie jeszcze przez długi czas w głębokiej
depresji oraz bessie. Co prawda rynek dyskontuje przyszłość - tzn. nadzieje
na jej poprawę, ale na horyzoncie nie widać jakichkolwiek czynników mogących
tą nadzieję przynieść... Chwilowe polepszenie i korekcyjne "odbicie" może
przynieść moment ogłoszenia wojny tzn. jej metod oraz sposobu odwetu na
terrorystach .Potem znów wrócą realia ekonomiczne, sezon ostrzeżeń oraz
coraz gorszych wyników firm - a przede wszystkim ten wszechogarniający
Amerykanów strach - którego przez ten tydzień doświadczyli. Strach nieznany
dotąd aktualnemu pokoleniu inwestorów w USA i bardzo trudny do zapomnienia-
największy od 68 lat.
text zaczerpniety z news://pl.biznes.wgpw